Translate

czwartek, 12 czerwca 2014

"Ziarenko kawy"



          Wszystkie mamy! Te obecne i te, które spodziewają się pociechy! Czy Wy też byłyście takie ciekawe i podekscytowane kogo nosicie pod swoim sercem? Czy to chłopiec, czy dziewczynka? To pytanie nieustannie krążyło w moich myślach. Nie chodzi o to, że miałam jakieś preferencje. Skądże. Marzyłam tylko, by dziecko było zdrowe. Tylko tyle. Jednak jakby nie było zżerała mnie po prostu najzwyklejsza w świecie ciekawość :) W niepewności trwałam dłuuuugo. Oczywiście nie ze swojej winy czy własnego wyboru. To wszystko przez tą małą istotkę, która nie targnęła się do ujawnienia światu swojej płci.

         Początkowo nie wiedzieć czemu zależało nam bardziej na chłopczyku. Takie preferencje przejawiał głównie mój mąż choć z tym to też bywało u niego różnie. Puki nie byłam w ciąży w kółko opowiadał, że fajnie było by mieć dziewczynkę. Taką "córcię tatusia". Kiedy z kolei stało się oczywiste, że jestem w ciąży, stwierdził,  że jednak syn. I jak tu za nim nadążyć? Ja gdzieś w podświadomości chciałam go uszczęśliwić spełniając jego marzenie. Niestety nie miałam przecież na to większego wpływu. No bo kto ma? Zostało tylko czekanie. 

          Moja psychika początkowo nastawiona była na chłopczyka Przez cały I trymestr mówiłam, że to chyba będzie chłopczyk. Choć wiele osób przepowiadało mi w ten czas dziewczynkę, ja uparcie twierdziłam, że będzie inaczej. Z czasem jednak zaczęłam mieć wątpliwości. Na moje nieszczęście mój ginekolog nie należał do zwolenników przepowiadania płci dziecka, które jest jeszcze w brzuszku mamy. Kiedy pytałam go: 
- Panie Doktorze czy już można by oszacować płeć?
Odpowiadał:
- Na tym etapie to jeszcze za wcześnie, by cokolwiek wnioskować. W ogóle to ciężko tak określić płeć przez USG. Nigdy nie ma się pewności, więc po co?
Po tych słowach wiedziałam, że doczekać się informacji z jego strony to raczej się nie doczekam. Choć umierałam z ciekawości, a otoczenie (czyt. rodzina) nie dawała mi spokoju uzbroiłam się w cierpliwość, odpowiadając na pytania o płeć: Nic nie wiadomo. Wiem, że kilka osób twierdziło, że znam płeć tylko chcę to zachować w tajemnicy przed nimi aż do porodu. No więc prawda była inna, ale prędzej czy później poznam płeć- przy porodzie już na pewno ;)

          Tygodnie mijały nieubłaganie, a ja starałam się nie myśleć zbytnio czy pod sercem noszę swojego syna czy córkę. Zawsze kiedy zwracałam się do mojego maluszka w brzuchu starałam mówić się bezosobowo, np. kochanie, dzieciątko itp. Płomyk nadziei pojawił się jednak w chwili naszej przeprowadzki. Wraz ze mianą miejsca zamieszkanie czekała mnie zmiana lekarza prowadzącego moją ciążę. Miałam lekkie obawy, bo zdążyłam się już przyzwyczaić do swojego pierwszego lekarza. Ponadto okazał się on bardzo kompetentny. Czułam, że jestem pod dobrą opieką, a teraz musiałam to zmienić. Na lepsze? Na gorsze? Kto to może wiedzieć. W każdym bądź razie zmiana lekarza była nieunikniona, więc po urządzeniu się na nowym lokum, w nowym mieście zarejestrowałam się na wizytę do ginekologa. Wybrałam go zasięgając opinii wśród znajomych i rodziny. Mój, a raczej nasz (bo nie byłam już przecież sama) "opiekun" okazał się również w porządku. Co za ulga :) Dodatkowo, kiedy na jednej  z rutynowych wizyt zapytałam nieśmiało:
- Panie Doktorze jak wygląda szansa na określenie płci dziecka. Czy jest to możliwe?
(był to już jak nic 24 tydzień ciąży!)
Usłyszałam:
- Szansa jak najbardziej jest. Zaraz zobaczymy, jednak dużo zależy od ułożenia dziecka.
Po dłuuuuuugim podglądaniu dzidziusia niestety niczego nowego się nie dowiedziałam. Informacje były pocieszające, bo maluszek rósł w oczach i był zdrowy. Wszystko przebiegało zgodnie z normami. Co do płci ginekolog oznajmił:
- Oj chyba ktoś tu nie chce zdradzić kim jest. Dziecko leży  pleckami do nas i ani myśli się odwrócić. W takiej pozycji nie uda nam niczego określić. Może przy następnej wizycie będzie inaczej.
No cóż. Wygląda na to, że moja pociecha chce zrobić mamie i tacie niespodziankę. Podziękowałam za chęci doktorowi i wróciłam do domu. Jak się później okazało na tej wizycie u lekarza towarzyszyła mi cała rodzina. Nie, nie fizycznie. Byli ze mną myślami. Wszyscy byli bardzo ciekawi, a telefon dzwonił co 5 minut. Za każdym razem słyszałam:
- I co? Wiadomo już?
Jakie było ich rozczarowania kiedy odpowiadałam przecząco. Kolejna nadzieja już za 3 tygodnie na kolejnej wizycie:)
  
           Po upływie 3 tygodni znów podpytałam lekarza o płeć. Uśmiechnął się ale nie odmówił :) Kolejne podejście. Szybki podgląd i...nic z tego :( Tym razem kruszynka, owszem, leżała brzuszkiem do "kamery" ale pupcią bardzo nisko i moja miednica zasłaniała tak ważną część jego maleńkiego ciałka. Kolejne rozczarowanie i kolejne czekanie.

            Minęły 3 tygodnie. Nie traciłam zapału. Trzecie podejście. Prawdę mówiąc nie liczyłam na cud, a tu proszę. Niespodzianka! Po dłuższej obserwacji wybryków kruszynki ginekolog choć niepewnie oznajmił:
- Wygląda mi to na dziewczynkę. 
Dziewczynka? Czyli jednak córcia:)
Po upewnieniu się lekarz dodał:
- No tak. ZIARENKO KAWY. Jak nic to musi być dziewczynka. W dodatku bardzo ruchliwa. No ale 100% pewności i tak będzie Pani miała dopiero przy porodzie.
No cóż wygląda na to, że przesądzone ;) Podziękowałam za wizytę. Przyjęłam informację z wielką radością. Jeszcze w drodze do domu obdzwoniłam wszystkich ogłaszając wesołą nowinę. Pierwszą osobą był mój mąż. Chciałam przekazać mu informację osobiście ale nie mogłam się doczekać do jego powrotu z pracy. Nie wytrzymałam. Wybrałam numer, a kiedy odebrał mówię:
- Kochanie zgadnij kogo będziemy mieć?
- Nie wiem. No mów proszę.
- Jak to powiedział lekarz: Bardzo ruchliwe ziarenko kawy. Czyli dziewczynka!
- Co? Żartujesz?
- No nie. A co miałeś nadzieję, że to chłopak? Nie cieszysz się?
Co za zawód. Spodziewałam się, że jego reakcja będzie zupełnie inna. Zamiast radości wyczułam w jego głosie...no właśnie co? Rozczarowanie? Rozmowa zakończona. Po chwili jednak słyszę telefon. To mój mąż. Odbieram i słyszę:
- Kochanie dotarło do mnie co powiedziałaś. A więc córcia hehe! :D Cieszę się bardzo!!! Najważniejsze, że zdrowa. Kocham Was!
No i od razu lepiej :)
Późno, bo późno ale w końcu doczekałam się tak długo wyczekiwanej informacji. 

DZIEWCZYNKA!!!

Moja mała córeczka :) Do porodu było już nie daleko, więc wkrótce miało się okazać czy lekarz miał rację...

4 komentarze:

  1. Byłam bardzo ciekawa! A do tego mój Plastuś nie chciał się pokazać bardzo długo! Marzyłam o dziewczynce, sama nie wiem dlaczego, ale bardzo się nakręcałam, że to musi być dziewczynka. Że będziemy się tak samo ubierać, czesać, plotkować o chłopcach, o ciuchach, kosmetykach, no ale genetyka zdecydowała inaczej i mamy Igora ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak u mnie. Widzę, że nie tylko moje dziecko było tajemnicze:) Kiedy dowiedziałam się, że będzie dziewczynka nawet do głowy mi nie przyszło, że z czasem będę mogła z nią robić to o czym piszesz. Tak teraz o tym myślę i aż buzia sama się uśmiecha:)

      Usuń
  2. Jak by mu coś nie pasowało to mogłaś powiedzieć że to przez niego :) To plemniki mają wyznaczoną płeć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie hehe. Na szczęście zaakceptował rozwój wydarzeń, a teraz jest szczęśliwym ojcem córeczki:)

      Usuń

Jeśli masz pytania/wątpliwości/zastrzeżenia wyraź je w komentarzu :) Możesz komentować nawet starsze wpisy - odpowiem :)

Jestem do Waszej dyspozycji :)

Za każdy wpis serdecznie dziękuję!