Lato w pełni. W pełni też była moja ciąża. Do rozwiązania zostawało już tylko 3 miesiące. Z jednej strony to już na prawdę nie długo z drugiej znów okres ten strasznie zaczął mi się dłużyć. Mój brzuszek stawał się coraz większym brzuchem. Z każdym kolejnym dniem ciąży było mi coraz gorzej się poruszać. Zaczęłam tęsknić za tak prostymi czynnościami, jak np. wiązanie sznurowadeł w butach, czy schylenie się po upadłą rzecz (a spadało mi ich w ten czas niesamowicie dużo i często). Będąc w zaawansowanej ciąży można poniekąd zrozumieć trud z jakim zmagają się Ci bardziej otyli ludzie. Na prawdę nie ma czego zazdrościć :/ Dobrze, że u nas ciężarnych ten nadmiar kilogramów jest tymczasowy....
ANEMIA
W okresie III trymestru trochę słabo się czułam. Ciągle chciało mi się spać. Myślałam, że to normalne. Że mój organizm zbiera siły na poród, że nie ma czym się przejmować. Jak się później okazało nie było to normalne. Dopadła mnie niestety lekka anemia. Podstawowe badania krwi wykazały u mnie niedobór żelaza. Byłam na pograniczu. Okazało się, że suplementy, które wówczas zażywałam nie wystarczały na pokrycie potrzeb moich i dziecka. Mała istotka "wysysała" ze mnie ile się dało :) Rosła, aż miło :) Na szczęście obeszło się bez większych komplikacji. Dodatkowa dawka żelaza w tabletkach i było ok.
WESELA
III trymestr ciąży przypadł u mnie na miesiące: sierpień, wrzesień, październik. Planowany termin porodu wyznaczony miałam na 21 września 2013 roku. Z racji ciąży zagrożonej była to data raczej czysto orientacyjna. Spodziewałam się raczej szybszego rozwiązania. Jak było na prawdę? O tym innym razem :)
Sierpień przebiegł mi pod znakiem nauk w szkole rodzenia. Skupiona byłam na zdobywaniu informacji o porodzie. Zaczęłam też powoli kompletować wyprawkę dla bobaska. Zaznaczam słowo POWOLI :) W tym miesiącu zaczęłam przeglądać ciuszki, które dostałam od szwagierki oraz te, które zachowała moja mama z mojego dzieciństwa. Trzeba przyznać, że miałam w czym wybierać.
W tym miesiącu odbywało się także wesele od szwagra. Pojawił się problem: jaką sukienkę wybrać? Nie chciałam kupować niczego nowego. Po pierwsze było to trochę niepraktyczne, a po drugie nie uśmiechało mi się łażenie po sklepach i przymierzanie sukienek. Na moje szczęście w szafie miałam jedną perełkę, która idealnie się nadawała. Na pierwszy rzut oka może wyglądała niepozornie, ale z dodatkami, makijażem i fryzurą osiągnęłam całkiem zadowalający efekt.
Co najważniejsze zestaw był wygodny na czym mi zależało. Trochę się pobawiłam, ale szaleć za bardzo (z wiadomych przyczyn) nie wypadało :)
Co najważniejsze zestaw był wygodny na czym mi zależało. Trochę się pobawiłam, ale szaleć za bardzo (z wiadomych przyczyn) nie wypadało :)
Poza tym okres ostatnich ciepłych dni wykorzystałam też trochę na relax i odpoczynek na łonie natury, nad kąpieliskiem itp.
Nastał wrzesień. Coraz poważniej zaczęłam podchodzić do tematu wyprawki dla dziecka. Zaczęliśmy powoli zaopatrywać się w niezbędne sprzęty (wanienka, przewijak itp.). Przejrzane w poprzednim miesiącu ubranka zostały posegregowane wg wielkości, wyprane i wyprasowane. Kupiłam także pampersy (1 paczkę) i inne takie rzeczy potrzebne m.in. przy porodzie, który zbliżał się nieubłaganie.
We wrześniu czekało mnie także kolejne wesele znajomych. Zmuszona byłam zainwestować w nową kieckę. Bałam się tych zakupów, ale nie było tak źle jak myślałam :) Udało mi się znaleźć sukienkę już po czwartej przymiarce i to w jednym sklepie(!) Kreację, o której mowa wyhaczyłam w chińskim centrum za 55 zł :) Poniżej przedstawiam bohaterkę opowieści :)
Sukienka urzekła mnie prostotą i wielofunkcyjnością. Wiedziałam, że będę mogła ją założyć na wiele okazji i to także po porodzie. Dziś mogę potwierdzić, że się wtedy nie myliłam. Ciuszek służy mi po dziś dzień :)
NOCNE SPACERY
Pamiętam, że pod koniec III trymestru "brzuszek" na tyle mi dokuczał, że miałam trudności ze spaniem. Bolał mnie kręgosłup i nogi. Znaleźć wygodną pozycję do snu to wyczyn prawie nie możliwy. Do tego dochodziły nocne pobudki, bo dzidzi zachciało się zabawy o 3 w nocy, później o 5 i jeszcze raz o 6tej. W tym czasie wykonałam też niezliczoną liczbę kursów łóżko - ubikacja. O porządnym wyspaniu się nie było mowy. Moja córcia (?) przyzwyczajała chyba mamusię do sytuacji po porodzie, czyli do częstego wstawania.
KARTA RUCHÓW PŁODU
W III trymestrze, a raczej pod koniec dostałam kartę ruchów płodu. Musiałam skrupulatnie obserwować aktywność swojego dziecka w ciągu doby. Wszystko zostało odnotowane na karcie, by w razie czego lekarz wiedział co i jak. Córcia nie dawała o sobie zapomnieć, więc miałam co liczyć i notować:) Nie ma co ukrywać. Nosiłam pod sercem bardzo aktywnego bobaska : ) Całe szczęście obyło się bez bolesnych kopniaków w żebra (słyszałam, że taki kopniak potrafi na prawdę zaboleć). Zazwyczaj moja pociecha skupiała się na dolnych partiach mego ciała, głównie na pęcherzu ;/
CZEKANIE
Po ukończeniu 36 tygodnia ciąży byłam spokojniejsza. Ciąża kwalifikowała się już do donoszonych, więc w razie czego dziecku nie powinno nic być. Zaczęłam wprowadzać do swojego życia nieco więcej ruchu. Wykonywałam ćwiczenia poznane w szkole rodzenia i cierpliwie czekałam na znak,że to już. Znaku nie było, październik tuż tuż. Rodzina zaczęła obstawiać datę porodu. Padały różne propozycje choć ja uparcie wierzyłam, że urodzę przed terminem.Z upływem kolejnych dni zaczęłam powoli w to wątpić. 39 tydzień w pełni, a ja nadal paradowałam z brzuchem. Coś nie spieszno było na ten świat temu mojemu maleństwu. Co prawda odczuwałam już od czasu do czasu lekkie skurcze i nacisk na krocze ale poza tym nic. Dopięłam na ostatni guzik wszystkie przygotowania na przyjście maluszka. Torba do szpitala stała spakowana już od miesiąca. Mąż idąc do pracy dzwonił co parę godzin pytać jak się czuję, a kiedy ja dzwoniłam zawsze padało z jego strony:
- Co? Już? Rodzisz?
40 tydzień ciąży za mną, a u mnie bez zmian. Na dzień wyznaczonego terminu porodu miałam wstawić się u ginekologa. Tak też zrobiłam. Wszystko w porządku. Dostałam polecenie, by za dwa do trzech dni wstawić się w szpitalu na porodówce...
We wrześniu czekało mnie także kolejne wesele znajomych. Zmuszona byłam zainwestować w nową kieckę. Bałam się tych zakupów, ale nie było tak źle jak myślałam :) Udało mi się znaleźć sukienkę już po czwartej przymiarce i to w jednym sklepie(!) Kreację, o której mowa wyhaczyłam w chińskim centrum za 55 zł :) Poniżej przedstawiam bohaterkę opowieści :)
Sukienka urzekła mnie prostotą i wielofunkcyjnością. Wiedziałam, że będę mogła ją założyć na wiele okazji i to także po porodzie. Dziś mogę potwierdzić, że się wtedy nie myliłam. Ciuszek służy mi po dziś dzień :)
Do sukienki dokupiłam bolerko |
NOCNE SPACERY
Pamiętam, że pod koniec III trymestru "brzuszek" na tyle mi dokuczał, że miałam trudności ze spaniem. Bolał mnie kręgosłup i nogi. Znaleźć wygodną pozycję do snu to wyczyn prawie nie możliwy. Do tego dochodziły nocne pobudki, bo dzidzi zachciało się zabawy o 3 w nocy, później o 5 i jeszcze raz o 6tej. W tym czasie wykonałam też niezliczoną liczbę kursów łóżko - ubikacja. O porządnym wyspaniu się nie było mowy. Moja córcia (?) przyzwyczajała chyba mamusię do sytuacji po porodzie, czyli do częstego wstawania.
KARTA RUCHÓW PŁODU
W III trymestrze, a raczej pod koniec dostałam kartę ruchów płodu. Musiałam skrupulatnie obserwować aktywność swojego dziecka w ciągu doby. Wszystko zostało odnotowane na karcie, by w razie czego lekarz wiedział co i jak. Córcia nie dawała o sobie zapomnieć, więc miałam co liczyć i notować:) Nie ma co ukrywać. Nosiłam pod sercem bardzo aktywnego bobaska : ) Całe szczęście obyło się bez bolesnych kopniaków w żebra (słyszałam, że taki kopniak potrafi na prawdę zaboleć). Zazwyczaj moja pociecha skupiała się na dolnych partiach mego ciała, głównie na pęcherzu ;/
CZEKANIE
Po ukończeniu 36 tygodnia ciąży byłam spokojniejsza. Ciąża kwalifikowała się już do donoszonych, więc w razie czego dziecku nie powinno nic być. Zaczęłam wprowadzać do swojego życia nieco więcej ruchu. Wykonywałam ćwiczenia poznane w szkole rodzenia i cierpliwie czekałam na znak,że to już. Znaku nie było, październik tuż tuż. Rodzina zaczęła obstawiać datę porodu. Padały różne propozycje choć ja uparcie wierzyłam, że urodzę przed terminem.Z upływem kolejnych dni zaczęłam powoli w to wątpić. 39 tydzień w pełni, a ja nadal paradowałam z brzuchem. Coś nie spieszno było na ten świat temu mojemu maleństwu. Co prawda odczuwałam już od czasu do czasu lekkie skurcze i nacisk na krocze ale poza tym nic. Dopięłam na ostatni guzik wszystkie przygotowania na przyjście maluszka. Torba do szpitala stała spakowana już od miesiąca. Mąż idąc do pracy dzwonił co parę godzin pytać jak się czuję, a kiedy ja dzwoniłam zawsze padało z jego strony:
- Co? Już? Rodzisz?
40 tydzień ciąży za mną, a u mnie bez zmian. Na dzień wyznaczonego terminu porodu miałam wstawić się u ginekologa. Tak też zrobiłam. Wszystko w porządku. Dostałam polecenie, by za dwa do trzech dni wstawić się w szpitalu na porodówce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz pytania/wątpliwości/zastrzeżenia wyraź je w komentarzu :) Możesz komentować nawet starsze wpisy - odpowiem :)
Jestem do Waszej dyspozycji :)
Za każdy wpis serdecznie dziękuję!